Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Meg Cabot. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Meg Cabot. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 15 lutego 2011

[37] Meg Cabot - Liceum Avalon

Autor: Meg Cabot
Tytuł oryginału:Avalon high
Wydawnictwo:Amber , Lipiec 2006
ISBN:83-241-2586-8
Liczba stron:240
Wymiary:120 x 190 mm

Opis: Liceum Avalon wygląda jak zwyczajne liceum, a uczniowie - jak zwyczajni uczniowie: zapalony sportowiec Lance, cheerleaderka Jennifer i Will, przewodniczący ostatniej klasy i w ogóle niezły facet.
Ale Ellie jest tu nowa i dopiero po pewnym czasie odkrywa, że Avalon nie wszystko jest takie, jak się wydaje - nawet ona sama. Jaką rolę ma do odegrania w tym, co tu się dzieje? Czy szereg dziwnych zbiegów okoliczności doprowadzi do katastofy? I co jesli ona będzie potrafiła temu zapobiec?
Meg Cabot, autorka ulubionej serii nastolatek Pamiętniki księżniczki przenosi nas wraz z Ellie do współczesnego Camelotu, gdzie na nowo rozgrywają się zdarzenia z legend o królu Arturze. Wygląda jednak na to, że Ellie zakłóca bieg tej historii, bo zakochuje się w niewłaściwym bohaterze...

Moja opinia: Książkę pożyczyłam sobie dwa razy. Za pierwszym przeczytałam tylko koniec, po czym oddałam, a za drugim nie ruszyłam nic i popełniłam ten sam błąd, co wcześniej, oddając książkę z powrotem do biblioteki.
Początek książki istniał, muszę powiedzieć i mi się podobał. Już zaczynając czytać piąty rozdział miałam wrażenie, że się od niej nie odciągnę, jakbym była do niej super-glue przyczepiona. Ale niestety jako że zaczęłam ją czytać późno, musiałam zrobić sobie przerwę. Następnego dnia z chęcią powróciłam do dzieła Pani Cabot.
Myślałam, że ta książka będzie miała fantastyczne cechy i coś tam było, jednak nie tyle ile się spodziewałam. Wywnioskowałam to po opisie. Jacyś bohaterowie ze średniowiecza odradzają się w XXI wieku tylko po to, żeby zwalczyć Ciemne Moce. Wydaje się banalne, lecz autorka napisała tę książkę w sposób ciekawy. Zapewne nie przeczytałabym tej książki do końca, gdyby nie napisała jej właśnie Pani Cabot. I muszę przyznać, że ta książka mnie zachwyciła, niezależnie od jej wad.
Szczerze powiedziawszy to jest typowa młodzieżówka, leżąca w bibliotece na półce w tym dziale i w księgarni również. Ci, którzy lubią twórczość M.C na pewno bez ociągania przeczytają tę książkę. No, a ci, którzy nie przepadają, to nie przeczytają, wiadomo. Ale tak czy siak zachęcam do przeczytania tę drugą grupę z tych dwóch przeze mnie wymienionych. Zapewniam, że się nie zanudzicie i nie uśniecie w czasie czytania, ale za to będziecie zabierać ją ze sobą w każde miejsce, dopóki nie skończycie jej czytać.
Aha i jeszcze jedno. Na podstawie tej książki powstał film, którego jak na razie nie można nigdzie oglądnąć (pisało tak i sprawdziłam to, co okazało się prawdą). I są trzy albo nawet cztery wersje okładek.
I okazało się, że Ellie wcale nie jest Panią na Shalott, a Panią Jeziora, czyli czymś potężniejszym.
I ostatnie. Początek nowego rozdziału wyprzedza fragment "Pani na Shalott". Rozdziałów jest 9, a więc składa się to w jedną całość:

Po zmroku rzuca snop skonana
dłoń, a żniwiarka zasłuchana
szepcze: ,,Oto zaczarowana
Pani na Shalott”

Osika drży, wierzba gnie,
Lekki wiatr nad wzgórzami tchnie,
Fala jak zawsze chyżo mknie,
Rzeką wzdłuż wyspy białej, gdzie
Szlak wiedzie w dal do Camelot.

Czterech baszt szarość murów strzeże,
Pod nim łąka w kwiatach leży,
A na samotnej wyspie, w wieży
Pani na Shalott.

Miał rycerz czoło gładkie, jasne
Czerń loków okrył hełm kaskiem.
Rumak olśniewał podków blaskiem,
Gdy jechał z pierwszym słońca brzaskiem
Drogą do zamku Camelot.

Lustro przeszyła niczym strzała
Wizja postaci lśniącej z dala.
Błysk słońca w liściach drzew ujrzała,
Zbroja wśród pól zamigotała,
Jechał przez las sir Lancelot.

Niebo bez chmur błękitem drży,
U siodła wielki klejnot lśni,
Hełm, a w nim pióro dziarsko tkwi,
Jak płomień ognia zbroja skrzy.
Rycerz mknie w stronę Camelot.


Krosno rzuciła, trud przerwała,
Z sali wybiegła wreszcie śmiała,
Kwiat nenufaru zerwać chciała,
Hełm z piórem w dali wnet ujrzała.
Spojrzała w stronę Camelot.

Dzień czy noc magii tka materię,
Radość i kolor snuje wiernie.
Klątwa jej każe trwać tam biernie
Serce przebija, szepczą, cierniem,
Gdy spojrzy, choć na Camelot.

Nie wie, w czym klątwy tkwi zła treść,
Więc nić swą równo może pleść
I życie bez trosk może wieść
Pani na Shalott.

Często zaś nocą purpurową
Wśród skupisk jasnych gwiazd nad głową
Meteor brodę ciągnie płową
Ponad uśpionym Shalott.

Lecz swym arrasem wciąż się cieszy,
Wplatać magiczne sceny spieszy,
Bo w noc samotną nieraz słyszy:
Z ognia, w żałobie idą piesi
Z muzyką hen, do Camelot.

Tafla się mieni rycerzami,
Jada samotnie lub dwójkami.
Wiernego serca brak czasami
Pani na Shalott.

Tam rzeka snuje się wirami,
Kmieć chodzi obok pól bruzdami,
Wieśniaczek płaszcze z kapturami,
Czerwienią wzgórza Camelot.

Przez cały rok w jej lustrze, na dnie,
Co świat odbija, wszystko snadnie
Cieniami się na taflę kładnie.
Czasami wzrok na trakt ten padnie,
Co wiedzie aż do Camelot.

Gdy księżyc świecił nocą błogą,
Kochanków para szła tą drogą,
,,Tych cieni oczy znieść nie mogą”,
Westchnęła Pani z Shalott.


Na jego tarczy rycerz klęka
Przed dama, z krwawym krzyżem w rękach.
I wierność serca jej przysięga.
Lancelot polem jedzie stępa,
Mijając senne Shalott.

Zerwana nić jak cienki włos,
Zwierciadło pęka w odłamków stos,
,,Klątwa nade mną”, woła w głos
Pani na Shalott.

Patrzy wzdłuż brzegów rzeki Pani,
Wzrok jej świat barwi nieszczęściami
Jak jasnowidza spojrzeniami.
Tak, z zasnutymi mgłą oczami,
Patrzyła w stronę Camelot.

Zeszła, do łodzi się dostała,
Co gdzieś pod wierzbą chybotała
I na jej dziobie napisała:
Pani na Shalott.

A gdy się wreszcie kończył dzień,
Zepchnęła łódź i legła weń.
Szeroki strumień poniósł hen
Panią na Shalott.

Suknia jej luźna, śnieżnobiała
Miękko wzdłuż łodzi burt leżała.
Pod liśćmi świeca zamierała
Mroczna noc z wolna zapadała
I ogarniała Camelot.

Nuty melodii smutnej trwały
Coraz to cichsze, zamierały.
Krwi puls i skarga ustawały,
Oczy przymknięte pociemniały,
Zwrócone wciąż ku Camelot.

Bo nim do miasta łódź dotarła
Na fali, co z przypływem parła.
Śpiewając swoją pieśń, umarła
Pani na Shalott.

Burzliwie wioną wschodni wiatr,
W wichrze las żółty nagle zbladł,
Szeroki strumień w brzegach słabł,
Ciężko z chmur niskich deszcz się kładł
Na wieże Camelot.

Popod wieżami, balkonami
Ogrodów murem, galeriami
Blada jak śmierć szła w dół z falami.
Cicha łódź mknęła pod domami
Aż do samego Camelot.

Dziób łodzi drogę znalazł już
Obok pól i wierzbowych wzgórz.
Ostatnią pieśń słyszano tuż
Pani na Shalott.

Przy łodzi wnet na brzegu stali
Rycerze, damy, ludzie mali,
Na dziobie imię odczytali:
Pani na Shalott.

Któż to? Po cóż ją tu przysłali?
I w pełnej świec zamkowej sali
Umilkły dźwięki dworskich gali.
I wnet się z lękiem pożegnali
Wszyscy rycerze Camelot.

Lancelot dumał: Być nie może
Piękniejszej twarzy na tym dworze.
Zmiłuj się w swej litości, Boże,
Nad Panią z Shalott.


Ocena: 7,5/10

poniedziałek, 20 grudnia 2010

[22], [23] Meg Cabot - 2 w 1 ;)

Tytuł: Kraksa w Górach
Autor: Jenny Carroll (Meg Cabot)
Seria: Pośredniczka
Wydawnictwo: Amber
Data premiery: 2004-01-01
Język wydania: polski
Język oryginału: angielski
Ilość stron: 198
Tłumaczenie: Januszewska Aleksandra
Rok wydania: 2004
Forma: książka
Indeks: 69080814

Opis: One nigdy nie zjawiają się, kiedy są potrzebne. A Susannah bardzo pragnie, żeby Jesse, duch nawiedzający jej sypialnię, ukazał się właśnie teraz. Wpadła bowiem na trop duchów czworga uczniów ekskluzywnej szkoły, którzy zginęli w wypadku samochodowym. Wygląda jednak na to, że tragiczne wydarzenie wcale nie było przypadkiem, a ofiary kraksy to żądne krwi zjawy, których zemsta nikogo nie ominie. Nawet Suze...

Moja opinia: Książka rewelacyjna. Zaczęłam czytać ją jako pierwszą z wszystkich innych opowieści z tej serii. Nie wiem cz dlatego, że te duchy można było potraktować jak normalnych ludzi, z tym że nie widzą ich wszyscy, czy może dlatego, iż Meg Cabot jest według mnie najlepszą autorką dzieł dla młodzieży [i nie tylko] W książce pośrednikiem nie była tylko Suze, ale także dyrektor, a zarazem, bodajże, biskup. Razem rozwiązuję problem związany ze śmiercią czwórki nastolatków, którzy zginęli w wypadu samochodowym. Kto był sprawcą tego czynu? Kto za to odpowiada? Czy może to był nie przewidziany wypadek bez niczyjej winy? Jeśli chcecie się więcej dowiedzieć weźcie książkę i popatrzcie... Polecam!



Autor: Meg Cabot
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: Maj 2005
ISBN: 83-241-2131-5
Liczba stron: 192
Wymiary: 120 x 190 mm
Oprawa: miękka
Wprowadzono: 20-05-05
ISBN: 83-241-2131-5
Mój ulubiony cytat: "Jeśli coś kochasz, daj temu wolność. Jeśli tak ma być, wróci do Ciebie"...

Opis: Najnowsza książka Meg Cabot - ulubionej przez nastolatki autorki największych światowych bestsellerów, m.in. "Pamiętników księżniczki". "Czwarty wymiar" to tom 6 serii Pośredniczka (poprzednie: "Kraina cienia", "Dziewiąty klucz", "Kraksa w górach", "Najczarniejsza godzina", "Nawiedzony"). Bohaterka odkrywa w sobie zdolność pośredniczenia pomiędzy światami żywych i umarłych. Towarzystwo Suzy to dla duchów codzienność. Jest przecież pośredniczką. Ale nigdy nie przypuszczała, że zakocha się w jednym z nich. I będzie musiała zdecydować: pozwolić ukochanemu wrócić do XIX wieku pod postacią człowieka czy zatrzymać go na zawsze przy sobie, ale... jako ducha! A co wybierze Jesse: żyć z Suzy czy z dala od niej umrzeć z miłości? Tym razem to naprawdę sprawa życia lub śmierci...
[źródło: merlin.pl]
Moja opinia:  Książka [żeby się nie powtarzać] ciekawa. W tej części Suze musi wybrać czy walczyć o miłość, zostawiając ją w postaci ducha, czy pozwolić tej miłości odejść, przywracając mu życie... Wybór ten nie jest prosty. Najgorsze jest to, iż ma mało czasu. Jej kolega, poniekąd znienawidzony, nie pozostawia jej wyboru. Chce bowiem mieć Suze na wyłączność, dlatego też Jesse stanowi dla niego pewną przeszkodę. Główna bohatera musi działać. Co wybierze? Miłość czy życie? Aby się tego dowiedzieć przeczytajcie również tę część.
A moje zdanie jest pozytywne, jak można wywnioskować po pierwszym zdaniu. Po jej przczeczytaniu byłam zawiedziona, że ma tak mało stron. Zdruzgotana także... Oczywiście nie jest to jedyna książka, po której chcę więcej. Na szczęście jej to seria książek o Suze. Uff, dzięki Matyldo! Dzięki temu mogę rozkoszować się tymi zdaniami i wpłynąć w świat duchów, w inny wymiar...

______________________
A jeszcze przypomnę, że mój brzdąc 27 grudnia będzie miał miesiąc! ;) Wiem, jeszcze młody, ale po jakimś czasie to będzie już mężczyzna albo kobieta :D Ale raczej ten blog, więc chłopak ;p Tego dnia albo wcześniej/później dam notkę ode mnie....

środa, 1 grudnia 2010

[4] Meg Cabot - Magiczny pech

Autor: Meg Cabot
Tytuł: Magiczny Pech
Tytuł Oryginału: Jinx (w oryginale główna bohaterka miała na imię Jane, ale mówili na nią Jinx; wytłumaczenie: Jane - Jinx, Maggie - Maga)
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: Marzec 2008
Seria: My Nastolatki
ISBN: 978-83-241-3033-7
Liczba stron: 208
Wymiary: 123 x 190 mm
Rozdziały: 22
Ilustracje: nie
Przekład: Edyta Jaczewska
Dedykacja: Benjaminowi
Podziękowania: Serdecznie dziękuję Beth Ader, Jennifer Brown, Michele Jaffe, Laurze Langlie, Amandzie Maciel, Abigail McAden, i specjalne podziękowania dla Benjamina Egnatza.

Mój ulubiony fragment: „Rzecz w tym, że ja zawsze miałam takie pieskie szczęście. Patrzcie tylko, jak mi na imię: Maggie. Nie Madelaine ani Margaret. Po prostu Maggie. Kiedyś, na wsi, słyszałam, jak ktoś tak wołał na krowę!”

Opis: Przyprawiona humorem paranormalna przygoda rodem z Pośredniczki w powieści ulubionej autorki nastolatek. Szesnastoletnią Maggie nieustannie prześladuje pech. Dziewczyna ma nadzieję, że wyjazd do ciotki do Nowego Jorku pomoże jej uwolnić się od niego. Jednak od początku nic nie układa się tak, jak powinno: Maggie nie pasuje do nastolatków z Manhattanu, a chłopak, który wpada jej w oko, jest zainteresowany inną. Na domiar złego wścibska kuzynka zaczyna podejrzewać, że pech Maggie ma magiczne źródło...

Moja opinia/Mój opis:
Książka opowiada o dziewczynie, która ma rodziców pastorów. Pewnego dnia wysyłają ją, z małego miasteczka, a nawet wsi, do wielkiego miasta. Na początku nie ma wyjaśnienia, ani powodów tej decyzji.
Będąc już na dworcu nie zastaje nikogo z rodziny, która miała ją odebrać, a miała być to jej ciotka z mężem. Zamiast tego pozbyła się swoich oszczędności, wydając je na taksówkę. Lecz to nie jest koniec złych rzeczy, które na nią czyhały. Pech czaił się na każdym kroku.
Gdy doszła do miejsca nowego, tymczasowego mieszkania, próbowała wnieść swoje rzeczy po schodach na górę. Niestety los tak chciał, że musiała się przewrócić. W ten sposób nowe miasto przywitało Maggie.
W domu zastała pracownicę swojej ciotki… Ta zdziwiła się i jednocześnie zmartwiła. Tłumaczyła, że wszyscy myśleli, iż przyjeżdża dopiero następnego dnia.
Niedługo potem poznała Tory i jej paczkę, do której Petra – pracownica – niechętnie podchodziła. Maggie nie dostała tam uznania i nie poczuła się tak, jakby była wśród swoich przyjaciół.
W końcu na własne oczy mogła ujrzeć swoją ciotkę Evelyn i swojego wujka Teda, którzy zachowali się wobec niej tak samo, jak zachowała się Petra.
Pewnego dnia zawitała do niej Tory i mówiła coś do niej oskarżycielskim tonem. Maggie dowiedziała się, że jej kuzynka jest czarownicą. Taką, jak ona sama.
Tutaj akcja się rozwija. Są problemy z Tory i jej przyjaciółkami. Walczą przeciwko Madze – Maggie; Maga (mówią tak na nią z powodu wiecznego pecha).
Pod koniec dowiadujemy się, co stało się złego… Tak złego, że Maggie musiała wyjechać ze swojego domu. Oraz dzieje się akcja z Maggie, Tory i jej znajomymi w roli głównej.
Koniec zakończył się happy end’em. Tory wysłali do szkoły poza miastem. A dokładnie do szkoły, niedaleko domu Maggie, w Iowa. Przy okazji, uczęszczając tam, odwiedzała co tydzień rodzinę swojej kuzynki, aby mogła przekonać się na własnej skórze, jak wygląda życie dziecka w pastorskiej rodzinie.
Za to Maggie została u swojej ciotki, żyjąc długo i szczęśliwie ;)

                Jeśli mam oceniać to powiem, że początek nie przypadł mi do gustu. Niby książka fajna i ciekawa, jednak coś mi w niej brakowało. Dlatego też bardzo się zawiodłam i muszę powiedzieć, że niechętnie przeczytałabym to oto nieszczęsne rozpoczęcie od nowa. Co prawda, mogłabym przeczytać od połowy, ciesząc się z ciekawego rozwoju akcji. Za to wszystko wynagrodziły dwa (albo trzy) ostatnie rozdziały, które zachęcały czytelnika do skończenia książki…

Ocena: 5
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...