Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Monika Szwaja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Monika Szwaja. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 30 czerwca 2011

[78] Monika Szwaja - Zupa z ryby Fugu


Autor: Monika Szwaja
Wydawnictwo: Sol
Data wydania: Kwiecień 2010
ISBN: 978-83-62405-03-9
Liczba stron: 352
Wymiary: 144 x 207 mm

Opis: Ryba fugu jest bardzo smaczna, ale jeśli będziemy obchodzić się z nią nieostrożnie - możemy otruć siebie i współbiesiadników. Na śmierć. Podobnie z naszym życiem. Jest ono jak potrawa dla inteligentnych. Trzeba zawsze myśleć o tym, co robimy, jakie decyzje podejmujemy - choćby targały nami szekspirowskie zgoła emocje - inaczej może się tak zdarzyć, że ktoś (my sami?) zapłaci wysoką cenę za nasz brak rozwagi.

Moja opinia: Pani Monika Szwaja jest zapewne znaną autorką takich książek, jak "Zapiski stanu  poważnego" czy "Powtórka z morderstwa". Urodziła się w 1949 roku. Przez kilka lat  pracowała jako nauczycielka, ale potem odała się pisarstwu. A w 2010 roku  powstała "Zupa z ryby fugu".

Opis z czwartej strony okładki zdradza nam niewiele. Dopasowany jest tylko do  istniejącej w tej książce historii. Fugu, a właściwie Takifugu to ryba, w której  zawarta jest trucizna, powodująca paraliż mięśni. Osoba zatruta przez tą rybę  umiera przez uduszenie, gdyż nie ma na to lekarstwa. Tej ryby nie można zjeść w  całości, tylko jej część. A ten, kto zje albo całą, albo niewłaściwy kawałek - umrze.  I właśnie do tego morskiego stworzenia porównana jest ta historia.

Jak wiadomo poprzez podejmowanie złych decyzji, można skrzywdzić nie tylko  siebie, ale również najbliższych. Dlatego też należy najpierw przemyśleć, a potem  podejmować właściwe decyzje. A jaki wybór mieli małżonkowie? Dobrze wybrali?

Anita i Cyprian ulegli namowom matki Cypka, która notorycznie upominała się o  wnuka - widać za często robiła im pranie mózgu, bo Anita oszalała. Kiedy  dowiadzieli się, że nie mogą mieć dzieci, spróbowali metody in-vitro, jednak i ona  się nie powiodła. Po czterech próbach zrezygnowali. A wszystko z powodu Elizy  Trumbiak - wrednej przyjaciółki Anity. Eliza miała zdzirowaty charakter i dużo osób  chętnie by ją udusiło. Jednak przy swojej przyjaciółce "była" ciut lepsza. Poleciła jej  matki-surogatki, które "wynajmują" brzuch na te dziewięć miesięcy, czyli na cały  czas trwania ciąży. Za to trzeba zapłacić potężną sumę. Nie tylko pieniężną.  Cyprian nie jest zadowolony, jednak decyzję podejmuje Anita. Ale czy słuszną?

Matką-surogatką miała zostać Miranda - współlokatorka Elizy. Zdrowa  dwudziestolatka, która w tym czasie studiowała i potrzebowała dużo gotówki w  krótki czas. Zgodzi się?

To jest moje pierwsze "spotkanie" z panią Moniką Szwają, a raczej z jej dziełem i  zapewniam, że nie ostatnie. Książki tej autorki są typowo kobiece, jej styl pisania  podobny jest trochę do stylu pani Ewy Nowak - z tym, że bardziej dorosła wersja,  gdyż książki autorstwa pani Ewy są o młodzieży dla młodzieży, a pani Moniki,  sądząc po tej książce, od kobiety DLA kobiety.

Bardzo podoba mi się w tej książce to, iż kobiety mają prawo głosu i to one mają  ostatnie zdanie w jakimś temacie. To po ich decyzji klamka zapada, a nie po  decyzji mężczyzny, który ma być zresztą posłuszny kobiecie. Nie podoba mi się  natomiast jedna osoba - Eliza. Wzięła sobie bez pytania dziesięć tysięcy, jako  pośredniczka, a pod koniec nie chciała ich oddać, bo w niektórych grach trzeba być  twardym zawodnikiem...

"Zupa z ryby fugu" to książka skłaniająca do refleksji. Czy "wynajmowanie"  surogatek, aby nosiła w brzuchu czyjeś dziecko jest dobrym pomysłem? A co jeśli  coś pójdzie nie tak i wszystko się zawali? A może lepsza jest metoda in-vitro?  Niektórzy ludzie mówią, że to zabijanie jeszcze nienarodzonych dzieci. Czy  ktokolwiek wierzący albo niewierzący podejmie się temu bez poczucia winy?  Wątpię, że większa połowa nie zdaje sobie z tego sprawy.

Polecam tę książkę wszystkim kobietom, bądź każdej osobie, która nie ma nic  przeciwko metody in-vitro oraz matek-surogatek. Zaczynając czytać "Zupę z ryby  Fugu", jednocześnie się ją kończy. Nie minie dzień, a tę powieść "skomsumuje" się  w całości. Całokształt jest tak w ogóle przeciwieństwem tytułu - na pewno nie jest  podobny do ryby Fugu: nie czyta się kawałka, a wszystko.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...