wtorek, 29 marca 2011

[53] Stephen Clarke - Merde! Rok w Paryżu


Autor: Stephen Clarke
Tytuł: Merde! Rok w Paryżu
Tytuł oryginału: A Year in the Merde
Wydawnictwo: WAB
Data wydania: Październik 2006
ISBN: 83-7414-225-1
Liczba stron: 356
Wymiary: 125 x 195 mm

Opis: Paul West, typowy Brytyjczyk - Hugh Grant połączony z Davidem Beckhamem - przyjeżdża do Paryża, by pomóc w otwarciu sieci angielskich herbaciarni. Spędza tam dziewięć miesięcy, podczas których na własnej skórze odczuwa wady i zalety bycia cudzoziemcem we Francji - kraju, gdzie rok zaczyna się we wrześniu, najczęściej uprawianą dziedziną sportu są strajki, a z powodu psich odchodów zostawianych na ulicach do szpitala trafia ponad sześciuset paryżan rocznie. Współpracownicy usiłują oczernić go w oczach szefa. Sam szef, początkowo sprawiający sympatyczne wrażenie, również ma na sumieniu kilka niecnych postępków. Bohaterami pozytywnymi są w zasadzie tylko kobiety... Merde! Rok w Paryżu to nie tylko wciągająca i niezwykle zabawna powieść przygodowa. Książka jest również doskonałym przewodnikiem, radzącym, jak skutecznie składać zamówienia w kawiarni, jak przyrządzić sos vinaigrette, żeby się nie zwarzył, jak kochać francuskie kobiety i wreszcie dlaczego na pewno nie należy kupować domku na wsi. Pierwsze wydanie książki autor opublikował własnym sumptem w liczbie zaledwie 200 egzemplarzy. Powieść stała się jednak szybko bestsellerem. Prawa do jej przekładu kupiły wydawnictwa z kilkunastu krajów, w przygotowaniu jest również adaptacja filmowa. W 2005 roku ukazał się kolejny tom przygód Paula Westa - Actually Merde.

Moja opinia: Prawdę mówiąc książka mnie nie zachwyciła. Może dlatego, iż jest napisana z punktu widzenia faceta, który myśli tylko o jednym i tym się w życiu kieruje. Jego celem jest zaspokojenie własnych potrzeb.

Kojarzy mi się z książką "Jak Bóg przykazał". Co prawda, nie czytałam jej, lecz kilka recenzji, z których można to wywnioskować. Szczerze powiedziawszy ta książka ma więcej minusów niż plusów. Jednakże coś w niej było. Coś, co kazało mi dalej czytać.

Książka opowiada o mężczyźnie, który jest połączeniem Hugh Granta z Davidem Beckhamem. Do Francji, a dokładniej do Paryża, przenosi się w celu otworzenia sieci angielskich herbaciarni, których nie ma w tym mieście. Jego szef, Jean-Marie, przydziela mu pracowników, z którymi główny bohater, Paul West, się nie dogaduje.

Paul miał na początku poblem. A mianowicie chodził z głową w chmurach, przez co wchodził w psie odchody, czyli inaczej mówiąc, po franusku, w "merde". Jednak był na tyle pomysłowy, że później na buty nakładał worki albo kupował sobie zwykłe tenisówki, które później, gdy były ubabrane w "merde", wyrzucał do kosza.

Nasz szanowny pan West, z którego punktu widzenia jest książka, miał zostać w Paryżu francuski rok, który zaczyna się we wrześniu, jednak, pod koniec książki, postanowił indywidualnie przeanalizować pomysł z herbaciarnią i go zrealizować.

Ogólnie książka jest 'męską wersją "Dziennika Bridget Jones"' (porównanie autorstwa The Guardian), z czym każdy powinien się zgodzić.

Chociaż w gruncie rzeczy jest to coś innego, odmiennego, niż zazwyczaj czytamy. A czytamy książki albo napisane z pespektywy dziewczyny bądź kobiety, albo książki w narracji trzecioosobowej. Także z książką tego typu, prawdę mówiąc, mamy rzadko do czynienia.

Minusem tej książki, jak już mówiłam, jest to, że jest typowym facetem. Żaden tam dżentelmen ani nic z tego rodzaju, a zwykły facet, który poniekąd zasługuje na, jakby przezwisko, "dupek" czy tam też "palant".

Książkę oceniam, nie wysoko, ani też nisko. W sumie autor, Stephen Clarke, włożył w ten "dziennik" sporo wysiłku. Nie jest jakoś banalnie napisana; są francuskie wtrącenia w dialogach (i nie tylko). Język jest prosty, raczej łatwy do zrozumienia.

Postacie nie są jednakowe. Mają różne charaktery; każdy zachowuje się inaczej. Są nie tylko ci pozytywni i negatywni, ale także coś pomiędzy.

Podsumowując książka jest warta, nie godna, polecenia. Czasami nawet drobne zmiany, choćby i jednorazowe, są pozytywne. A gdybym miała słownie ocenić książkę, powiedziałabym: dobra. Książka jest dobra. Ale tak czy siak polecam!

Ocena: 6,5/10

12 komentarzy:

  1. Od dłuższego czasu mam na nią ochotę ;) Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. Leży u mnie na półce i czeka. A ze względu na to ,że jest ona w moim obecnym stosiku czytanie zaczne jeszcze w tym tygodniu ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja uwielbiam te książki, zawsze się uśmieję przy nich i chyba o to chodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że książka ma w sobie to coś, co mogłoby mnie zainteresować ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam jedną recenzję, też raczej neutralną. Temat nie wydaje się zbyt pociągający, raczej nie przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiem, że jest w bibliotece, więc poszukam i wyrobię sobie własne zdanie

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka wydaje się fajna ;)
    Dziękuje za życzenia powrotu do zdrowia ;)
    Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka raczej nie w moich klimatach. Może kiedy indziej się skuszę, okładka mi się nawet podoba :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja i tak z chęcią sięgnę po to dzieło. Od jakiegoś czasu to planuję :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam tę książkę, dobra, ale najlepsza lektura, czas niezmarnowany ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. do treści mam mieszane uczucia, ale okładka i tytuł powalają ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...