Wydawnictwo: EGMONT
Rok wydania: 2007
Oprawa: Kartonowa Foliowana
Format: 14.0x21.0cm
Język: polski
Ilość stron: 340
ISBN: 9788323718611
Opis: Pod wieloma względami Świat Duchów przypomina Świat Realny, a duchy wcale nie różnią się aż tak bardzo od ludzi poza tym, że nie rodzą się ani nie umierają. Pojawiają się, a potem pewnego dnia po prostu znikają. Ostatnio jednak zaczęło znikać znacznie więcej duchów niż normalnie; rozpływały się w powietrzu bez śladu. Tymczasem pierwszy na świecie Niewidzialny Przyjaciel Szary Artur w pokoju Tomka Złotego zakłada szkołę duchów, do której zaczynają uczęszczać coraz dziwniejsi uczniowie. Zjawiają się: była Prawie Realna Michalina Trzęsacz, były Poltergeist Tytus i były Tespianin Monteskiusz Ekwador Kwadrylion Trzeci, a nawet - co chyba najbardziej przerażające - Upiorny Wyjec. Kiedy jeden z wykładowców szkoły duchów Kuba Pelikan znika bez śladu, Tomek, Szary Artur i kandydaci na Niewidzialnych Przyjaciół wspólnie ruszają do działania. Chcą jak najszybciej wyjaśnić zagadkę znikających duchów.
Moja opinia: Tomek Złoty to zwykły jedenastoletni chłopak? Na pozór owszem, ale pod innym względem nie. Chłopak widzi duchy, jednak nie próbuje tego wykorzystać w swoich celach. Ma już jednego nieżywego-żywego przyjaciela Szarego Artura, który po poznaniu Tomka, wiedział, że może mu ufać i na nim polegać. Niestety pewnego dnia do jego życia wkroczyła była prawie Realna Michalina Trzęsach, która w końcu stała się na chwilę widzialna i były Poltergeist Tytus. Kiedy myślał, że to już koniec, zjawił się były Tespianin Monteskiusz Ekwador Kwadrylion Trzeci, a potem Upiorny Wyjec, co doprowadziło Tomka do rozpaczy. W końcu jego dom nie był na tyle duży, aby pomieścić w nim te duchy i zarazem mieć prywatność. Upiornemu Wyjcowi kazał się wynosić, ale i tak stanęło na tym, że pozostał.
Kuba Pelikan, będący jednym z wykładowców w szkole duchów, znika bez śladu, a Tomek i ferajna jego niewidzialnych przyjaciół wyrusza w wędrówkę, mającą na celu odszukać sprawcę. Wpadają na różne osoby, które im pomagają, na przykład na panią Chomiczową alo na Fredzia Z.Z. Wkrótce trafiają na trop prowadzący do Kolekcjonera, który prawdopodobnie spowodował zniknięcie Kuby Pelikana. Tomek musi jeszcze stawić czoło łzom, w trakcie spotkania z Rzewną Joanną i uratować zaginione duchy. Nawet te, które zginęły kilka dekad temu.
Kto uratuje duchy? Czy wyjdą z tego cało? Czy to Kolekcjoner jest sprawcą tego zdarzenia i z czego on słynie? Kim jest pani Chomiczowa i gdzie mieszka Rzewna Joanna? Dlaczego ludzie coraz rzadziej kupują skarpetki albo przychodzą na zamek? Kim jest koleżanka mamy Tomka z pracy? A Fredzio Z.Z?
Na te pytania możecie odpowiedzieć sobie po przeczytaniu książki. Ja nie zdradzę szczegółów, tym bardziej, że książkę raczej warto przeczytać. Chociaż jest kilka minusów. Po pierwsze: po tytule wydawać nam się może, iż książka napisana jest z dreszczykiem. Wręcz przeciwnie. Książka jest humorystyczna, idealna dla kogoś, kto chciałby przeczytać coś o duchach, ale nie strasznego. Książkę znalazłam na półce z ksiąkami młodzieżowymi, więc tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że mam rację.
Prawdę mówiąc nie wiem, co mnie w niej zachęciło. Grzbiet książki przeciętny, czyli nic nadzwyczajnego. Autorka? Jeszcze nie czytałam żadnej książki Louise Arnold, więc to odpada. Wydawnitwo jest mi znane, jednak nie jest moim ulubionym, dlatego też to jest do skreślenia. Pozostaje tytuł. Zapewne chciałam przeczytać coś, co jest zarazem straszne, ale i także śmieszne. Powiedzmy - taka mieszanka dwóch lub więcej gatunków. Po wyciągnięciu książki spojrzałam na tego chłopaka na okładce. Na pierwszy rzut oka pomyślałam, iż jest to dziewczyna-chłopczyca, jednak się myliłam. W oddali dostrzegłam postacie, które delikatnie nakładają się na siebie, a nawet po części na chłopca. "To z pewnością duchy" - pomyślałam i wzięłam książkę do rąk. Dopiero wtedy przeczytałam opis z czwartej strony okładki i dołączyłam ją do książek, które mam zamiar wypożyczyć.
Trochę zwlekałam z tą książką, jednak w końcu się za nią zabrałam. Wzięłam ją ze sobą, kiedy jechałam z rodziną na wycieczkę poza miasto. Czytałam i czytałam bez ustanku. Siostra robiła to, co ja, więc obie miałyśmy przez chwilę tę ksiażkę pod swoimi nosami. Jednak jej się w końcu znudziło, a ja czytałam dalej. Skończyłam szybciej niż przypuszczałam, z czego bardzo się ucieszyłam. Czytało się ją szybko dzięki dużym literom. Dopiero kilka minut po przeczytaniu "Szkoły duchów", zrozumiałam, że to przez te litery uwinęłam się z książką w dwa dni, w tym jeden z przerwą. Książkę oczywiście polecam, jak już mówiłam, tym osobom, które chcą coś przeczytać, ale niekoniecznie strasznego!
Po twojej recenzji wiem ,że na pewno popytam o nią w bibliotekach. Jeśli będzie to z miłą chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, czy zmieniłaś wygląd swojego bloga? Tak, czy inaczej jest naprawdę ładnie ;))
OdpowiedzUsuńA co do książki, to czegoś mi w niej brakuje ;)
Chyba nie przeczytam, ale recenzja fajna ;)
OdpowiedzUsuńChyba sobie podaruję;)
OdpowiedzUsuńJak przedmówczynie: wysoko oceniam recenzję, ale książka raczej mnie nie pociąga
OdpowiedzUsuńRecenzja fajna, książka pewnie też, ale mam teraz taaakie stosy, że na razie podziękuję :)
OdpowiedzUsuńBardzo nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńAle się rozpisałaś ;D Książka nie dla mnie, prędzej dla mojej siostry ;)
OdpowiedzUsuńNiespecjalnie mnie zachęca mnie ten opis.
OdpowiedzUsuńnie...raczej nie przeczytam.niezbyt zachęcający opis.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzuję się za duża na tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńHmmm... Niezbyt lubię takie 'mieszane' książki, więc tę sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńAle imiona duchów są bardzo... interesujące! :D
Pozdrawiam ;)