Autor: Melody Carlson
Tytuł: Dziennik nastolatki
Tłumaczenie: Julita Makowiecka
Tytuł oryginalny: Diary of a Teenage Girl
Liczba stron: 236
Format: 12.4 x 19.4 cm
Oprawa: miękka
ISBN: 9788375055726
Data wydania: Lipiec 2010
Wydawnictwo: WAM
Kategoria: dla dzieci i młodzieży
Oprawa: miękka
Opis: Dziennik nastolatki to książka o wewnętrznej przemianie szesnastoletniej dziewczyny zagubionej w otaczającej ją rzeczywistości. Poszukiwanie swojego miejsca wśród rówieśników, poszukiwanie prawdziwej przyjaźni, akceptacji, poczucia własnej wartości to podstawowe problemy z jakimi boryka się bohaterka, charakterystyczne przecież dla ogromnej większości osób w tym wieku. Przełom następuje w chwili gdy Caitlin odnajduje swe miejsce w grupie Oazowej, a następnie uczy się modlić, szukając wsparcia w Bogu. Zaczyna odczuwać Bożą miłość i od tej chwili wie, że nie jest sama, że ktoś bardzo się o nią troszczy i czuwa nad nią.
To poczucie daje jej silę. Dziewczynka zaczyna odkrywać świat prawdziwych wartości, rozumie co jest dobre, a co złe i jak powinna wyglądać prawdziwa przyjaźń.
Catlin przechodzi przemianę od zalęknionej, pogubionej w życiu, a swoim pojęciu bezwartościowej osoby, do pełnej radości życia, silnej i czującej, że wszystko jest możliwe, pełnowartościowej osoby. Sama jest zaskoczona tą przemianą i tylko pamiętnik uświadamia jej jaka była przed sześciu miesiącami. Może uwierzyć, że taka zmiana w jej życiu rzeczywiście nastąpiła. Odnalazła więc samą siebie dzięki Bożej pomocy i uwierzyła, że wszystko jest możliwe.
Moja opinia: To dziwne. Od razu po jej skończeniu poczułam ulgę. Tyle dni ją czytałam i tyle się z nią męczyłam. Co prawda dwa dni z rzędu przesiedziałam w żywej szopce, dokarmiając zwierzęta, a główniej wielbłądy (czy to dozwolone?). A co do książki to ciężko było mi ją... strawić. W niej głównie chodziło o jeden temat, który mnie strasznie denerwował. No może o dwa.... Tak czy owak muszę powiedzieć, że zupełnie mi nie przypadła do gustu. Autorka napisała książkę ciekawym językiem i posłużyła się fantastycznym stylem, to fakt, jednak to nic nie daje. To opowiadanie nie zasługuje na szóstkę. Nawet na piątkę. Ja, osobiście, postawiłam bym czwórkę. Ostatecznie.Ogólnie książka nieciekawa.
Skoro twoja opinia taka jest to z pewnością nie sięgne ...
OdpowiedzUsuńEhh. Raczej nie sięgnę. xd Coś sądząc po twojej opini, będzie to tylko strata czasu. ;]
OdpowiedzUsuńCzytałam jej takie lekkie streszczenie, a z racji, że mam trochę wstrętu do Kościoła (nie do samego Boga), to raczej jej nie przeczytam ;] Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRaczej nie :)
OdpowiedzUsuńW takim razie raczej nie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńno to kiepściutko, skoro tylko czwóra ;D
OdpowiedzUsuńu mnie nn :)
[ pamietnik-czytania.blog.onet.pl ]
Nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńPo twojej opinii raczej nie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńHmm... po tym co napisałaś to wątpię, że ją przeczytam
OdpowiedzUsuńa tak w ogóle to dodałam cię do linków ;p
zgadzam się z Autorką bloga, książka bez szału. a przecież można pisać lekkie i mądre ksiażki dla dziewczyn, ja np własnie skończyłam "Szkołę, miłość i inne diety" i dałabym 5, z może nawet z plusem. Może ją zrecenzujesz, droga Autorko?
OdpowiedzUsuńAnonimowy >> Gdybym miała egzemplarz książki to czemu nie?
OdpowiedzUsuń